Dzisiaj o panience, która gościła u mnie już dwa razy tylko pod innym malowaniem. Tylko jak się ostatnio okazało, wpisu o niej nie było, ale może uda się nadrobić! W każdym razie ta wersja jest chyba moją ulubioną.
Cześć! Dzisiaj o przecudownym panu, który totalnie nie był planowany, ale wraz z równie cudowną koleżanką, w ciągu trzech (?) dni, licząc odkąd się o nich dowiedziałam, pojawiły się u mnie w domu. Czyli w niedzielę, również wtedy poszłąm z nimi na fotki. No bo proszę, ponad dwadzieścia stopni! A mowa o.. *werble proszę*