Trochę się naczekaliście, ale na szczęście już wracam. Nie jest u mnie niestety zbyt kolorowo w ostatnim czasie, a w tym wszystkim dodatkowo złapałam totalną blokadę na pisanko, a jest tyyyyle rzeczy o których chciałabym pisać!
Dzisiaj trochę starych zdjęć (mają ponad rok!), a których tutaj nigdy nie było. A szkoda, bo uważam, że znajduje się tutaj kilka naprawdę wartych uwagi.
Już teraz Wam zapowiem, że w najbliższym poście też wleci troszkę starotków, tylko niestety z bodajże trzech różnych sesji, ale postaram się żeby były względnie gładkie przejścia.
Moje tytuły postów ostatnimi czasy nie są zbyt inspirujące, nie uważacie? Jeśli ktoś z Was ma pomysł na post (nie musicie dawać wytłumaczenia dlaczego taki, a nie inny, nie musicie zastanawiać się jaki będzie pasował - jeżeli coś wymyślicie, postaram się by sam post nawiązywał do tytuły, to chyba pierwsza taka "okazja" w dziejach tego bloga, haha).
A dzisiejszy zawdzięczamy Dr. Sanders, która to wymyśliła taki po tym jak jej zapowiedziałam, że tytuł nie musi nawiązywać do niczego konkretnego, bo jesteśmy w Elfim, gdzie wszystko wszystkim. I tak na mój przykład "pierogi były za słone" dostaliśmy propozycję "te truskawki są zbyt kwaśne". Ale powiem Wam, nie takie to od czapy. Faktycznie jadłam dzisiaj truskawki i były kwaśne.
W ogóle, luźno myślałam nad zorganizowaniem takiej małej rozdawajki, nie wiem czy można tutaj użyć określenia "z okazji", ale tak, z okazji takiego mojego odejścia od kolekcjonerstwa. Nie powiem na razie co byłoby nagrodą, bo nadal zastanawiam się czy ktokolwiek taką nagrodę w ogóle chciałby dostać, haha.
Ale pomyślę o tym realniej jak będę mieć za co to zorganizować, mam nadzieję, że do tego czasu jeszcze Was trochę będzie!
I później też zostańcie oczywiście!
Nie chcę popadać w samozachwyt, ale strasznie lubię te zdjęcia, serio. Ten źrebak tak świetnie się odnajduje na zdjęciach, że to naprawdę hit. Z resztą nasza klaczka palominko wcale nie jest gorsza.
A co do samego tego zdjęcia wyżej, spróbuję jeszcze z nim kiedyś pokombinować żeby pozbyć się tej ziemi po prawej stronie, trochę zaburza harmonię, haha. Szkoda tylko, że jakoś wtedy poleci zapewne totalnie, niestety wszystkie zdjęcia w tym poście i tym za tydzień mam jedynie w wersji z telefonu po instagramie. Strasznie mi tego szkoda, ale straciłam fotki z paru miesięcy w wersjach OF.
A na zdjęciach, dla sprostowania:
Klacz palomino firmy Beswick, u mnie sympatycznie nazywana "klaczą matką". Chyba moja największa perełka z hali targowej, pisałam o niej tutaj: Beswick - sympatyczna klacz palomino.
A drugim naszym dzisiejszym gościem jest źrebak Bayala na moldzie schleichowego arabka. U mnie był wtedy przejazdem - pośredniczyłam przy sprzedaży, ale ogromnie się cieszę że dostałam pozwolenie by zabrać go w teren. Myślę że było warto.
W ogóle muszę Wam się przyznać (w sumie żadne to mocne wyznanie, bo dość często o tym wspominam), strasznie mi brakuje momentami tych sesji. Mimo wszystko modele będę mieć zawsze w serduszku, a robienie im zdjęć już w ogóle. Nie dość że to frajda, to jeszcze motywacja żeby wstać o czwartej rano i iść w plener, haha.
Ale wierzmy, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Co prawda sprzęt nadal nie powala, nie mam za dużo możliwości w ostatnim czasie, ale najprawdopodobniej już w lipcu lekko wrócę w fotograficzno-cosplayowe obiegi, więc może wyjdzie z tego coś fajnego. Trzymajcie kciuki!
Która fotka jest Waszą ulubioną? Bo wyjątkowo nie uwierzę, że żadna się nie podoba, haha. Mimo, że większość z nich nie pojawiła się na blogu (jeżeli jest inaczej to wierzcie mi lub nie, całe życie w błędzie), zapewne spora część z Was już je widziała, czy to na Instagramie czy na ogłoszeniach sprzedażowych, gdzie to właśnie część z tych fotek reprezentowała źrebolka.
Tło równie nieprawdopodobne co koń z różową grzywą i ogonem, haha.
A jak u Was tak poza plastikiem? Mi udało się pozałatwiać wszystko ze szkołą, więc spokojnie mogę powiedzieć, że od września będę w drugiej klasie technikum jeździeckiego. No chyba, że zdarzy się coś czego nie przewiduję, a w tym roku niestety wszystko możliwe.
Tak po za tym to całkiem zaczęłam się odnajdować w czytaniu mang, do czego niestety czasami miałam raczej wątpliwe podejście. I w ten sposób mam już na półce przeczytanych na przykład 30-tomikową serię o koszykówce "Kuroko no basket". W ogóle śmieszna sprawa, bo się okazało, że mam wśród znajomych osoby które oglądają anime o co bym je nigdy nie podejrzewała, haha.
Z innej beczki, w moim pokoju powoli bo powoli, ale robi się coraz bardziej pusto. Z czego cieszę się niezmiernie, nadal wiele mi brakuje żeby osiągnąć w nim to co bym chciała, ale jeżeli kiedyś się uda to spodziewajcie się książki "Od kolekcjonera do minimalisty" - mojego autorstwa, haha.
Wierzę że do tego czasu nikt mi tytułu nie przejmie :v
A i dzięki temu zrobiło się ociupinkę bardziej zielono, co prawda nadal się zastanawiamy z moim Arslankiem, Fredem i Georgem czy jesteśmy w stanie razem funkcjonować, ale wierzę że wyjdziemy na prostą drogę.
W ogóle jakbyście chcieli ich fotkę to wystarczy dać znać, Arslan jest miniaturowym skrzydłokwiatem, a Fred i George soleiroliami rozsianymi. Zawsze na tym pierwszym słowie się zacinam, nie wiem kto wymyślał takie nazwy, ale tak.
Koników nie widziałam od mojego ostatniego dnia w szkole, więc nie mam jak zrobić jakiejś aluzji co do tego. Bo za wiele się nie zmieniło i obecnie nie zapowiada się żeby przez wakacje miało się cokolwiek zmienić. No ale zobaczymy jak to wyjdzie w praniu.
Podzieliłabym się z Wami jakimiś odkryciami, ale z przykrością odkrywam, że ich nie odkryłam. Nie wiem jak to się stało.
A nie!
Jest coś takiego, ostatnio z własnej woli bawię się piłką do siatkówki :o Co prawda nie moją niestety, bo się okazało, że takie piłki to najtańsze nie są. Ale wraz ze znajomą dość często ostatnimi czasy zabawiamy na boisku do siatki plażowej. Może nawet nie przesadzę, że wygląda to lepiej niż jak zaczynałyśmy. Chociaż nadal nie powiedziałabym, że umiem cokolwiek, haha.
O, co do tego zdjęcia. Dość mocno widać tą "pajęczynkę", ale troszkę wygląda jak takie ala ogrodzenie, trochę za niskie, ale co tam. Myślę, że wcale tego zdjęcia nie psuje więc pewnie nawet przyszłościowo nie będę tego ruszać.
Dwa ostatnie zdjęcia palominki, którą dzisiaj kończymy. Teraz widać, że to zdecydowanie wschód słońca. Chodzicie czasem o takiej porze dnia na spacery?
Trzymajcie się tam w miarę chłodno, pijcie dużo wody, bo ostatnio upały straszne i do następnego!
Oby niedługo, haha
O, jak nagrody to jestem chętna. Ta moja skrajna bezinteresowność cx
OdpowiedzUsuńMoże lepiej ująć to ,,przy okazji"? Szkoda, że rozstajesz się z hobby, ale tak czasem bywa i tyle. Wiem, że ludzie w modelarstwie bardzo się zmienili w prównaniu do przeszłości (ja umieć polski bardzo bogato), a to na pewno nie zachęca do powrotu do zbieractwa. No i co odgracony pokój, to odgracony pokój (wiem coś o tym i bardzo możliwe, że Cię pobiję).
Właśnie, upały straszne, a jak patrzę na termometr to 20 stopni cx
Zdjęcia jak zwykle piękne, wiedząc co to za model palomino podziwiam jeszcze bardziej. Chyba najbardziej podoba mi się trzecie i czware, ale konkurencja jest po prostu za duża, żeby stwierdzić na pewno. Pajęczyna na przed-przedostatniej fotce wygląda jak dla mnie jak ta pułapka, rozstawiana, żeby ktoś się przewrócił albo pociągnął nitkę nogą i uruchomił spadający topór czy coś takiego cx
Z mang polecam Kuroshitsuji. Po prostu to kocham, chociaż ostatnio jestem zapóźniona z najnowszymi tomami. Nie jestem jakąś fanatyczką mang, ale parę serii się przeczytało c;
Na czym polega takie technikum jeździeckie? Przyznam się, że jak na razie mam raczej słabą opinię o różnych tego typu szkołach (szkoła jeździecka/uniwersytet z lekcjami jeździeckimi itd.) jeśli chodzi o naukę jazdy, w każdym razie nie zamieniłabym na to treningów z moimi instruktorkami. Niestety ostatnio nie mam możliwości ani trenować, ani jeździć i czuję się z tym źle, pół roku stracone. Za każdym razem, jak już zobaczę, że się czegoś uczę i uda mi się zrobić jakikolwiek postęp, to mam przerwę i wątpię czy taka nauka ma w ogóle jakiś sens :\
Znaczy, ja się z hobby rozstałam już ho ho temu, haha. O, ale fakt faktem tak, ludzie się mocno pozmieniali. Ale wydaje mi się, że częściowo to po prostu kwestia tego, że się starzejemy, a nie stoimy w miejscu. Czy tam dorastamy, jak kto woli. A więc powiadasz, odgracony pokój? Czelencz akcepted! Jestem przekonana że u mnie ostatecznie różnica będzie tak wielka, że ciężko będzie to pokonać xD Ale zobaczymy jak to wyjdzie, żadnego beforka i tak mieć nie będę zapewne, więc nie będzie porównania.
UsuńDziękuję, dziękuję, hihi. Twoje skojarzenie co do pajęczynki jest idealne w punkt :o
Kurosza nie czytałam, właściwie oprócz kuroko to na bieżąco jestem z kimetsu no yaiba, spy x family + mam na swoim koncie trochę jednotomówek i serie które rozpoczęłam jednym tomem, a niekoniecznie będę się za nie zabierać dalej. A i dawno, dawno temu czytałam do 10 tomu "Kamisama Hajimemashita" (tj jak zostałam bóstwem), ale to stare dzieje i niestety nie dane mi było tej serii dokończyć.
Wcale mnie nie dziwi, że masz słabą opinię - większość osób tak myśli. Na Twoim miejscu, jeżeli miałabym u siebie kogoś z kim mi się dobrze trenuje to pewnie też bym się nie zamieniała, ale mnie pod tym względem akurat nic nie trzymało więc. A znalazłam w Toporzysku osoby z którymi naprawdę, naprawdę dobrze mi się jeździ. Czasami miałam nawet takie jazdy, jakby osoba która mi tą jazdę prowadziła - wierzyła, że jestem w stanie coś zrobić, a to naprawdę budujące. Łączę się w bólu z powodu straconego pół roku :c
Co do odczuć, szczerze mówiąc też się często zastanawiam czy to ma jakikolwiek sens, zwłaszcza że przerwałam jazdę wraz z tym jak miałam ogarnąć swój jeździecki kryzys - największy jak do tej pory. Heh, pojeździłam tydzień, jedynie się bardziej sfrustrowałam i od tamtego czasu konia na oczy nie widziałam.
Odnośnie szkoły, szczerze mówiąc ciężko mi odpowiedzieć na takie ogólnikowe pytanie - technikum jest według mnie o tyle super rozwiązaniem, że w przeciwieństwie do zawodówki - masz też maturę, a w przeciwieństwie do samego liceum - masz też zawód. Takie dwa w jednym. Chociaż mój kierunek ma też to do siebie że jest eksperymentalny, więc szczerze wcale mnie nie dziwi, że interesuje ludzi. Tak w dużym skrócie, połowę dnia siedzimy w szkole, połowę w stajni. I tak dzień w dzień przez pięć dni w tygodniu, jak można się domyśleć, czasu wolnego przy tym prawie brak i jeżeli komuś naprawdę zależy na nauce, takim wypasionym przygotowaniu do matury - to faktycznie może to nie być opcja dla niego. Ja nigdy szczerze mówiąc parcia na naukę nie miałam, bo średnio się lubię z teorią (chociaż ta końska na szczęście w jakims stopniu mi wchodzi), dużo bardziej wolę praktykę. A nauka rzeczy z których mam świadomość, że w dalszym życiu korzystać nie będę (co mi nawet swego czasu przyznała dyrektorka gimnazjum) po prostu mi nie wchodzi. Co prawda, maturę chcę zdać, między innymi po to wybrałam technikum, ale bądźmy szczerzy. Szkolnym świrem nigdy nie zostanę :v
W sumie jak tak teraz myślę, to może faktycznie wypadałoby coś napisać o tej szkole, tak po pierwszym roku, bo właściwie (jak teraz do mnie dotarło) jestem już praktycznie po pierwszej klasie :OO Ale to zleciało, masakra!
Dobrze, że już masz ogarnięte ze szkołą, przynajmniej pod tym względem możesz spać spokojnie. Swoją drogą, co się robi po technikum jeździeckim? (Przepraszam za tak proste, wręcz prostackie pytanie, ale przysięgam, że gdybym nie siedziałabym w tej sekundzie w dość wojennych warunkach, poszukałabym sama x-D).
OdpowiedzUsuńA jeśli napiszesz tę książkę, to ja chętnie przeczytam, moje klimaty.
Co do zdjęć, najbardziej podoba mi się chyba to z lewą stroną źreba. Acz ciężko stwierdzić, kobyłka także wygląda ładnie. Pogubiłam się nieco, zostawiłaś sobie jakiekolwiek figurki, czy zero absolutne?
Pozdrawiam chłodno (chyba "pozdrawiam ciepło" brzmiałoby niemiło przy aktualnych temperaturach :-P)
PS. Poka, poka roślinki!
Hmm, po tej szkole. No powiedziałabym tak, szkoła średnia jak szkoła średnia, szukanie dalszych perspektyw według mnie zależy od poszczególnych jednostek - każdy od życia chce czegoś innego tak naprawdę i co innego daje od siebie. W teorii masz maturę, zawód jeździec i kurs instruktora (i chyba parę dodatkowych), ale szczerze mówiąc - aż mi wstyd to trochę przyznać, nie wiem dokładnie na 100% z czym tą szkołę ukończę. Wiele często zależy po prostu od sytuacji.
UsuńObiecuję, że jak napiszę to Twój egzemplarz będzie z dedykacją! Hihi.
Z figurek mój stan licznika od paru miesięcy niezmiennie: zero. I mimo, że momentami nadal mnie do tego ciągnie, nie mam w planach tego zmieniać.
No chyba że trafiłaby mi się figurka Bonifacego, to kto wie...
Pozdrawiam! I roślinki już wleciały, na życzenie, hihi ^^
Klacz Beswick jest cudna :O Ja w ozdawajce, jeśli takowa by była, wzięłabym udział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dzięki za wyrażenie swojej opinii! :D
UsuńPozdrawiam!
Odlotowe fotki, jak zawsze ;) Ciężko wybrać najlepsze, wydaje mi się, że 2 ostatnie najbardziej przykuły moją uwagę, ale nie dam uciąć sobie głowy.
OdpowiedzUsuńW kwestii ,,niekonikowej" - ja o szkoły będę walczyć tak naprawdę w sierpniu...
Kilka dni temu zaczęłam czytać ,,Władcę Pierścieni". Stwierdziłam, że trochę fantastyki dobrze mi zrobi ^^
Pozdrawiam!
Dziękuję:)
UsuńW takim razie powodzenia w sierpniu! Trzymam kciuki żeby wyszło tak jakbyś chciała! Oya, też się kiedyś mocno zaczytywałam w fantastyce. Teraz niestety mało co tak naprawdę potrafi mnie zainteresować, zwłaszcza z tego gatunku. Ale chyba wypadałoby mi się wreszcie przejść do biblioteki i zobaczyć co się tam pozmieniało, w sumie czasu trochę mam, też bym mogła poczytać. Miłego czytania (o ile jeszcze nie skończyłaś, haha) :D
Pozdrawiam również!