niedziela, 24 stycznia 2016

Schleich 97 052- kalendarz adwentowy ~farma 2015r.~

Witam!

Ja po plus minus tygodniowej przerwie wracam do Was z obszernym opisem. Przez tydzień byłam na obozie w Kochulu, z którego również zdam Wam relację- zapewne pod koniec "moich" ferii (na początku lutego). Natomiast wczoraj byłam na spotkaniu z forum u Metalfish (i tu pragnę podziękować gospodyni, uczestnikom oraz mojej mamie, której chciało się jechać w jedną stronę prawie 3 godziny).
   
Zacznijmy od tego, że nie dałam za niego tyle po ile chodzą normalnie takie nowe kalendarze. Uwierzcie, gdyby nie to za ile miałam możliwość go zdobyć, nawet bym się nie zastanawiała czy go brać. Ale była dobra okazja, zaryzykowałam i powiem Wam szczerze- w ogóle nie żałuję. Choć kalendarz ma zalety to i bez wad się nie obejdzie ;)


Całe pudełko jest dość duże, z tego co mi się wydaję (a nawet jestem tego pewna) każdy z kalendarzy jest o tych samych wymiarach, a różni się tylko okienkami, zawartością i nadrukiem ;) W każdym razie ten jest o wysokości 28 centymetrów, długością 39 centymetrów oraz szerokością 7,5 cm. Dla porównania wysokości dałam klacz andaluzyjską, w moim wypadku "wersję exclusive", która ma w kłębie 7,5 cm (pojawi się o niej osobny wpis).


Sama w sobie tekturka w którą zapakowany jest kalendarz od zewnętrznej stronie prezentuje się w powyższy sposób po rozłożeniu rzecz jasna. Na przodzie widać mniej więcej to co zawiera pudełko, a na tylnej stronie widać również dokładnie co konkretnie jest do zdobycia. To co mi się od samego początku nie podobało- świnka na obrazku promocyjnym po prostu stoi, a ta którą dostajemy (widnieje z tyłu opakowania) jest w pozycji chodzącej.


Natomiast na wewnętrznej stronie widnieje ta "magiczna plansza do gry", przyznam, że jestem nią zarówno mile zachwycona jak i trochę rozczarowana. Aczkolwiek co do samej gry, gdy ją bardziej "ogarnę" zrobię o niej osobny post, póki co muszę konkretnie usiąść przy tłumaczu Google i przetłumaczyć to na swój, by przetłumaczyć na polski ;-; Życzcie mi powodzenia, a nóż może kiedyś się uda :>


W pierwszym okienku dostajemy berneńskiego psa pasterskiego, którego możecie również kupić osobno pod numerem katalogowym 16397. To co właśnie mi się nie podoba pomiędzy tym, a "końskim" kalendarzem to to, że z tego zestawu większość figurek i akcesorii możemy dostać osobno, a w przypadku końskiego aż tak możliwe to nie jest.


Suka tej rasy (pochodzącej ze Szwajcarii) nie na sto procent przekonuje mnie do siebie. Ale widzę ją od zaledwie przedwczoraj, więc i na wszystko przyjdzie pora. Nie jestem specem (właściwie to patrząc nie patrząc w niczym specem nie jestem) w dziedzinie psów, choć podstawowe informacje znam. Wydaje mi się dość poprawna anatomicznie, malowanie wcale nie jest tak fatalne jak by się mogło zdawać, ale ten pysk.. Przepraszam Was bardzo, że piszę tu właściwie to swoje przemyślenia, ale naprawdę on odpycha mnie najbardziej od całej figurki. 


Tak stoi teraz niedaleko mnie i tak przyglądając się jej mogę powiedzieć tylko tyle; kiedyś na pewno bardziej się do niej przekonam. Malowana jest w "kolorach"- biały, brązowy i czarny, wbrew temu, że nie jest to super malowanie to raczej wątpię czy gdybym miała taką możliwość posłałabym ją na "wakacje w salonie piękności" (oprócz oczu).


W drugim okienku dostajemy kupkę czerwonych jabłek. Nie ma się tu w sumie co rozpisywać, te same jabłka możecie kupić np w zestawie (najmniejszym) do karmienia tej firmy. Z tego co się naliczyłam w kupce znajduje się około dziewięciu jabłek.


Pod numerem trzy znajdujemy pięć kart do gry (tej planszowej). Nie ma się tu w sumie co rozpisywać, haha.


W okienku czwartym, oraz trzynastym (już napiszę razem) znajdujemy jedyne figurki exclusive, czyli to co każdy schleich'owy kalendarz zawiera. Figurki ekskluzywne jakie zawiera akurat ten zestaw to dwa prosiaczki, te dwa maleństwa mają około 2 centymetrów wysokości. 


W kalendarzu z końmi znajduje się figurka dorosłego konia + zestaw do jazdy w wydaniu ekskluzywnym, a tu tylko dwa takie prosiaczki... Trochę dziwne..?


Siedzący sprawia wrażenie jaśniejszego, ponieważ ma więcej, ale mniejszych i jaśniejszych łat, w drugi wręcz przeciwnie. Posiada mniej (dwie) łatek, ale za to większe i sprawiające wrażenie ciemniejszych. Według mnie natomiast obydwa nadrabiają swoją "słodkością" :D Mają nawet wyrzeźbione małe raciczki (!). 


W piątym okienku znajdujemy pierwszą część opowiadania o wyścigu na farmie. Zauważyłam, że gdziekolwiek patrzyłam na opisy kalendarzy na blogach polskich nigdzie nie widziałam tego co znajduje się w książeczkach. Ja osobiście już obydwie przeczytałam, ale że już po adwencie, a w kolejnym będzie zapewne co innego to za pomocą Googl'owskiego tłumacza postaram się Wam to przetłumaczyć. Myślę, że mniej błędów ode mnie popełni w tłumaczeniu właśnie ten najprościej dostępny tłumacz, więc dam Wam i wersję po agnielsku i  wersję po polsku, mam nadzieję, że coś zrozumiecie :)

"Race at the farm 

Nothing has been the same since Willi the little piglet was born. The little black and pink scamp is an absolute tearway. At any opportunity, he escapes his sty  to visit the other farm animals and get up to all kinds of mischief. Just a few days ago, he stole two freshly laundered bedsheets from the line and dragged them to his favourite mudhole. Thatreally caused trouble! Farmer Jack immedialety took Willi back to his sty and gace him a good telling-off.
Shortly after, he ran away again. He ate some of Bello the farm dog's food and then fell aslep in his kennel. The next morning, Farmer Jill discovered the piglet peacefully nestled in the fur of the big Bernese Mountain Dog. She laughed so loud that Farmer Jack immediately came running. "What a crazy little rascal", he chuckled as he carried the piglet back once again. Another time, Willi took his sister Susi with him and the both hid under a bale of straw in the wheelbarrow. As a result, they accidentally ended up in the middle of the stall belonging to Pedro, the black Angus bull.
Normaly, he bull was annoyed at every tiny thing, and would snort and kick widly against the walls. But this time, he just peered down sternly. Pedro sniffed at the two little piglets and then simplay allowed them to scamper around between his legs. When the piglets got bored, they simply slipped out of the stall through a crack and ran off.
After a few uneventful days, Will raced into the pig sty where his sister Susi was cosily resting in the straw with their other siblings. "Quick! Come with me!" he exclaimed, complety out of breath. "What scheme has he hetched now?" Susi wondered to herself as she followed her brother. Willi dashed adead od Susi, full of excitement. 
"A race! Everyone's joing in." Susi simply shook her head. But her crazy brother wouldn't be dissuaded and urged her to hurry up. Yhen they reached the pasture behind the farm and Susi could hardly believe her eyes."

"Wyścig na farmie

Nic nie jest takie samo od kiedy Willi, mały prosiaczek, się urodził. Mały, czarno - różowy prosiaczek jest absolutnym łobuziakiem. Przy każdej okazji, ucieka z chlewu, aby odwiedzić inne zwierzęta gospodarskie i napsocić. Zaledwie kilka dni temu, ukradł dwie świeżo wyprane pościele z linii i zaciągnął je do swojej ulubionej błotnej kałuży. To naprawdę spowodowało kłopoty! Rolnik Jack zabrał Willa z powrotem do jego chlewu i dobrze go zamknął (?).
Niedługo potem uciekł ponownie. Zjadł trochę jedzenia Bello psa gospodarstwa , a następnie spadł aslep w jego hodowli. Następnego ranka , Rolnik Jill odkrył prosiaka spokojnie położony w futra wielkiego Berneński pies . Śmiała się tak głośno, że rolnik Jack natychmiast przybiegła . " Co za szalony mały drań " , zachichotał jak niósł prosiaka powrotem ponownie . Innym razem , Willi wziął siostrę Susi z nim i obaj ukryli pod beli słomy w taczki . W wyniku tego, że przypadkowo znalazł się w środku stajni należącej do Pedro, czarnej Angus byka .
Normalnie , że byk był zły na każdym najmniejszym rzeczy , i snort i kick widly na ściany . Ale tym razem , po prostu spojrzał surowo. Pedro powąchał dwóch małych prosiąt i simplay pozwoliło im gnać wokół między jego nogami . Gdy prosięta znudziło , po prostu wymknął się z kabiny przez szparę i uciekł .
Po kilku bogaty w wydarzenia dni, ścigał się w chlewie świń , gdzie jego siostra Susi był przytulnie odpoczynku w słomy z ich rodzeństwa . "Szybko ! Chodź ze mną ! " wykrzyknął complety zdyszany . " Jaki program ma on hetched teraz ? " Susi zastanawiał się, do siebie, że po jej brata . Willi przerywana adead od Susi , pełne emocji .

" Wyścig ! Wszyscy optymalizuje w . " Susi tylko pokręciła głową. Ale jej szalony brat by się zniechęcić i wezwała ją do pospieszyć . Yhen dotarli na pastwiska za gospodarstwie i Susi nie mógł uwierzyć oczy."

Przepraszam, ale już nie będę tego nie wiadomo jak poprawiać, całą historyjkę musiałam przepisywać z mini-książeczki do tłumacza. Oczywiście jest ona napisany w kilku językach, ale angielski jest mi najbardziej znany zaraz po polskim :)

[CZĘŚĆ JUŻ PO KOREKCIE, RESZTA NIEBAWEM ~ 08.02.2019]


W szóstym okieneczku znajduje się ten bezpłóciowiec. W moim wypadku to, że nie jest zaznaczony jako samiec wyszło akurat na dobre- ponieważ u mnie jest to jako młoda ośliczka. Wcześniej miał to być osioł, ale tak patrząc na tą figurkę bardzo skojarzyła mi się z Kaśką- ślązakiem, który na prawie każdym zdjęciu ma takie uszy :D


Tak więc ośliczka dostała imię "Kasia", które przy ludziach dobrze mi się nie kojarzy, a zwierzętach wręcz przeciwnie, haha. Tą figurkę również możecie zakupić samą, pod numerem katalogowym 13 746. 


Jako tako osiołka według mnie zawsze było warto kupić, szczególnie po jego pozie. Niby stoi, a jednak ten przechylony pysk zwraca uwagę jakiejś osoby. Jedyne co dla mnie jest minusem (rozumiem, że to pewnie "po rasie") to ta pręga, jakoś do tych bocznych nigdy nie mogę się przekonać. A ta na grzbiecie? Przypomina mi tylko Likiera i Wistulię. 


Wiaderko jakie znajdujemy pod kolejnym numerem to wbrew pozorom nie jest to samo co z myjki różniące się tylko kolorem. Jednak mimo wszystko wiadro nie przechodzi ani na stronę "wow", ani na stronę "tragedia".  Ono po prostu nie robi szału, niebieskie "coś" do którego spokojnie wejdą rzeczy typu; marchewki, trochę jabłek i buraczki :3


Kolejne co znajdujemy idąc po kolei numerkami to kostka siana. Widać na zdjęciu dość dokładnie to w jaki sposób jest ona wyrzeźbiona, jest naprawdę świetnym dodatkiem, jedyne dwa jej minusy to w niektórych miejscach "spłaszczenia" (tak jakby ktoś w miejscy wyrzeźbionym trzymał np. palce, gdzie później takie nie rzeźbione miejsce zostało) oraz jej kolor. No bo powiecmy sobie szczerze- kostka siana, no już odpuśćmy, że siano jest cieniowane. Ale od kiedy do diastka sznur trzymający kostkę jest w jej kolorze? ;-; Tak jak to się umiem do wszystkiego przyczepić, aczkolwiek na upartego samemu można ten sznurek tam opleść.


Kolejne pięć kart do gry, rozpisywać się nie będę, ponieważ o samej grze pojawi się kiedyś osobny post, gdy już ją zrozumiem na sto procent :)


Kolejne są (tym razem zielone!) jabłuszka, wbrew pozorom ta kupna różni się od czerwonych, nie tylko kolorem ale i również rzeźbą, czy samą ilością. Tym razem naliczyłam się plus minus czternastu sztuk.


W dziesiątym okienku pojawiła się wiązka marchwi. Według mnie są zrobione naprawdę realistycznie, tym razem naliczyłam się plus minus trzynastu sztuk, je również możecie "zdobyć" po za kalendarzem, jak 98 % innych rzeczy ;)


"Race at the farm
 Bello the farm dog, Edgar the donkey and - to Susi's amazent - Pedro the bull were all standing there. Pedro was impatiently scraping the ground with his hoofs. Just like the others, he wanted to win the race and the prize no matter what. "I pilifered it from Farmer Jill", boasted Willi, pointing at a huge pileof food - fruit, hay and a juicy bone - that awaited the winner in theshade of the apple tree. "On your marks, get set, go!"  The donkey, the dog and the bull set off. Will scurried between their legs and immediately took the lead. It didi't take long before Bello avertook him. A moment later, Pedro stomped past them both. Edgar, the donkey, hadn't moved from the spot. He no longer had a chance of winning. They were racing towards the apple tree and then on to the old water wrough, before heading past the cherry trees and back to the apple tree. The tree racers were almost level for a long time, until Pedro ran in the wrong direction. Before he could turn, Willi and Bello were already way ahead. Pedro snorted furiously and Susi cheered loudly for her brother: "Willi, Willi, Willi!" But it didn't deter Bello, who pulled ahead. He could already smell the delicious scent of the bone, and didn't  watch where he was going. Shortly before the finish, he stumbled aver a branch that was the moment Willi had been waiting for. With a mighty leap, he soared over the dog, landing upside-down in the pile of food. "Yum! Delicious!" said the piglet, nibbling on a juicy apple. Everyone laughed loudly, even Pedro. They all loved Willi. What other crazy adventures did they have to look forward to with him?"

"Wyścig na farmie
Bello pies gospodarstwo, Edgar osioł i - amazent Susi w - Pedro byk były tam stoi. Pedro niecierpliwością zgarniania ziemi z jego kopyt. Podobnie jak inni, chciał wygrać wyścig i nagrodę nie wiem co. "Ja pilifered go od Farmer Jill", chwalił się, Willi, wskazując na ogromny pileof żywności - owoców, siana i kości - soczysty, że oczekiwany zwycięzcę w theshade jabłoni. "Na miejsca, gotowi, start!" Osioł, pies i byk ruszył. Będą poruszały między nogami i natychmiast objął prowadzenie. Didi't potrwać długo przed Bello avertook go. Chwilę później, Pedro stomped obok nich obu. Edgar, osioł, nie ruszył się z miejsca. On już nie miał szans na wygraną. Były wyścigi pod jabłonią, a następnie do starego wody wrough, przed pozycją obok wiśni i powrót do jabłoni. Zawodnicy drzew były niemal na poziomie przez długi czas, aż Pedro pobiegł w złym kierunku. Zanim zdążył się obrócić, Willi i Bello już bije. Pedro prychnął wściekle i Susi dopingowali głośno, jej brata: "Willi, Willi, Willi" Ale to nie powstrzymało Bello, który wyciągnął przed siebie. Mógł już zapach pysznych zapach kości, a nie oglądać, gdzie idzie. Tuż przed metą, potknął aver oddział, który był moment Willi czekał. Z potężnego skoku, on poszybował nad psem, lądując góry nogami w stos żywności. "Mniam pyszne!" powiedział prosiaczek, gryząc na soczyste jabłko. Wszyscy śmiali się głośno, nawet Pedro. Wszyscy kochali Willi. Jakie inne szalone przygody nie muszą spodziewać się z nim?"


W okienku kolejnym znajduje się kostka tym razem słomy, nie różnią się właściwie niczym oprócz koloru z kostką siana. Choć z początku może wydawać się inaczej, uwierzcie mi, że tak jest ;)


W kolejnym okienku nasza stajenna ekipa wreszcie dostaje coś co przyda się do wyrzucania obornika i nie tylko. W tym niedawno powstałych akcesoriach podoba mi się właśnie uchwycenie tych drewnianych elementów, tu akurat w połączeniu ze srebnym, naprawdę dobry efekt. 


Kolejną zawartością kalendarza jest kolejna porcja (5 szt.) kart do gry, trzecia jak i zarówno ostatnia. Łącznie mamy piętnaście kart do gry, o której jak wspominałam pojawi się osobny post ;)


Następne okienko zawiera worek z granulatem (?). Samo opakowanie ma ok. 2-3 cm wysokości, zdobione w galopujące konie, ukrywać nie będę- w dotyku jest jakieś dziwne. Niby gumowe, niby figurkowe, jakby zmieszać to z tym...


W osiemnastym dniu adwentu ukazuje się piękna skrzynka na np. jabłka czy marchewki. Ukrywać nie będę, niby taka zwykła, a naprawdę cieszy oko. Brązowa z pięknym "drewnianym" rzeźbieniem.


Okienko z numerem dziewiętnastym ukrywa zawartość w postaci pęczka buraczków. Osobiście naliczyłam się siedmiu "fioletowych kuleczek". Niby taka "nędzna" zawartość, ale uwierzcie mi, gdy się temu przyglądacie coraz bardziej cieszy oko takie niby nic.


Przedostatnią figurkę w postaci zwierzęcia znajdujemy pod numerem dwudziestym. Zawartość tego okienka ukrywa świnię. Wbrew temu, że ja "w konie idem" to inne zwierzęta też bardzo lubię, ale z figurek to już w ogóle. A ta Pannica myślę, że nie tylko mi zachwyca oko ;)


To czego w niej nie lubię to to straszne rzeźbienie włosia, aczkolwiek przejścia do miejsc w których bardziej znajduje się skóra niż "kłaki" są naprawdę dobrze zrobione. 


Właściwie to nie jestem pewna co o niej można by napisać, że ma racice, a nie tak jak konie kopyta? Eee, nie, takie informacje to wie chyba każdy, hah. 


Ma natomiast przyjazny wyraz pyska, co ja u figurek bardzo sobie cenię, anatomia też bez większych zmartwień. 


I znów dostajemy te same jabłka co wcześniej, więc nie ma co się nad tym rozpisywać.


W przed, przed ostatnim okienku znajdujemy worek z owsem. Ten znacznie różni się od poprzedniego, wielkością, całokształtem, wyglądem i zawartością czy nadrukiem. Niby prawie takie same, a jednak inne.


W dwudziestym trzecim okienku znajduje się miotła do kompletu z widłami. Również bardzo podoba mi się struktura "drewna" oraz połączenie z tym razem kolorem na typ bordo/czerwo.


No i w ostatni dzień adwentu do naszej kolekcji "dołącza" czarny byk rasy Angus. Już na wstępie zaznaczę, że imię z opowiadania może zostać i pełnoprawny byk zatrzymuje imię "Pedro". 


Bardzo lubię figurki krów i byków tej firmy, bo te pyszczki zawsze w jakiś sposób mnie do siebie ciągną (phi, chyba już wiem skąd wezmę mojego ukochanego byka holsztyńskiego).


Ja na ogół bardziej bym powiedziała, że on jest "skarogniady" (?), ponieważ spod czarnej farby prześwituje brązowa, co czasem widać mocno, czasem wcale. 

Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. Hmm, całkiem fajny ten kalendarz. Ale ja bym wolała konie xD
    Pozdrawiam,
    ~Annn

    OdpowiedzUsuń
  2. Swiniaki najlepsze <333. Kocham!
    Szczegółowy opis. Tłumaczenie, bez urazy tłumaczu xD, jest fatalne.
    Cusz, pszecierz to narz tłumacz! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świnki są bardzo urocze ^^
    Ogólnie bardzo podoba mi się kalendarz, oraz jego opis :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Te małęświnki no dobra, przyznam - urocze :)
    Ogólnie moim zdaniem jakbym mogła kupić którykolwiek kalendarz - zdobyłabym się na ten "koński".
    Skąd masz tą klacz exclusive?? :O
    Jenyyyy, że Tobie się chciało robić ten cały opis XD...
    Szczególnie jak chodzi o ten cały "wyścig na farmie" :P
    Ano: (bo nie skończyłam) Na Twoim miejscu zakupiłabym ten z końmi (no dobra, nie gadamy o okazyjnej cenie) bo jednak tam masz więcej "ekskluzywów"...
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiam się and tymi świnkami, niesamowicie mnie kuszą, mogłabyś pokazać je jakoś w porównaniu do koni? Była bym niezmiernie wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarza :).
Pozdrawiam!
~Skrzat Ogrodowy (Zafira)