Cześć!
Nikt się tego nie spodziewał, a u mnie pojawił się konik! Chciałoby się rzec, że nie byle jaki konik, ale właściwie była to na tyle spontaniczna decyzja, że aż ciężko mi powiedzieć co wyróżniałoby tą kobyłkę, haha.
Jest to nowość z 2019* roku od Collecty o nr katalogowym 88 847, czyli "russian don mare" według tego co ma na brzuszku. A tak bardziej po naszemu to koń doński, oczywiście klacz.
*Aczkolwiek, żeby było zabawniej na brzuszku ma rok 2018.
Przyznam szczerze, że o tej rasie za dużo nie słyszałam, właściwie gdyby nie ten model to pewnie bym prędko nie usłyszała. Z informacji które tak chętnie podsuwa nam Google wychodzi na to, że to rasa z Ukrainy i ma w sobie domieszkę pełnej krwi angielskiej (!), na co o tyle zwracam szczególną uwagę, że patrząc na sam model naprawdę jestem w stanie doszukać się podobieństw do chociażby Alkazara, będącego właśnie przedstawicielem tej rasy.
No, a jak wiadomo, Bonifacy też jest angolem z krwi i kości!
Swoją droga ciekawe czy to właśnie dlatego zdecydowałam się na ta panienkę, przyznam, że od czasu kiedy naprawdę polubiłam pewnego rudzielca i do rasy XX jakoś bardziej mnie ciągnie.
Co do zdjęć, jestem ogrooooomnie nieusatysfakcjonowana. Co prawda robiłam je wczoraj, praktycznie od razu po zakupie i jak widać pewnie po ilości nie poświęciłam im zbyt dużo czasu, ale ciężko było mi poczuć taki dobry vibe na to.
Tak więc okazało się przy okazji, że kobyłka mimo swoich zalet jak i wad (jej rozkraczność jest powyżej mojej akceptowalnej normy, a odżywiać się musi naprawdę dobrze skoro jej się tak błyszczy sierść) będzie stanowiła dla mnie swego rodzaju wyzwanie.
Także trzymajcie kciuki, żeby kiedyś udało mi się zrobić zdjęcie które uznam za dobre. Bo póki co niestety się nie zapowiada, hah.
A co uważacie o halterku? Zarówno ten sznurkowy kantarek jak i całkiem sporawa linka to taka moja stara robótka z 2017 roku. Aż ciężko mi uwierzyć, że ma już prawie cztery lata, haha. Ale wygląda na kobyłce chyba nawet lepiej niż na Schleichowym tennessku, na którego był robiony.
Nie mam na nią obecnie żadnych planów oprócz tego, ze pojawiła się u mnie głównie pod zdjęcia - zobaczymy może kiedyś uda mi się ją pokazać Wam z jakiejś fajnej perspektywy. Wydaje mi się, że to jeden z tych modeli który właśnie w zależności od perspektywy może wydawać się wymarzoną figurką lub taką na którą byśmy nawet nie spojrzeli.
Próbowałam sobie przypomnieć co o niej myślałam jak pojawiła się w zapowiedziach i jeśli dobrze pamiętam - już wtedy zwróciłam uwagę na jej łeb, który nadal uważam za swego rodzaju atut.
Zabierałam się za zdjęcia do opisu już trzy razy. Póki co jestem totalnie niezadowolona i nie jestem przekonana czy opis w ogóle się pojawi.
A co Wy uważacie o tej kobyle? Macie ją u siebie, może planujecie przygarnąć albo jesteście totalnie na nie?
Pozdrawiam!
Oooo no proszę, do mnie też niedawno zawitała i mam ten sam problem. Nie potrafię zrobić jej dobrego zdjęcia, nie umiem wyłapać koloru, chociaż uważam, że Twoje i tak dobrze wyszły. Poza tym jest całkiem sympatyczna, faktycznie rozkraczona i z brzydkim ogonem, ale już nie narzekam... :D Halter bardzo mi się podoba, pasuje do niej, podobnie lina.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wydaje mi się, że do niej generalnie lepiej dobierać bardziej ciemne niż jasne kolory. Dużo lepiej patrzy mi się na nią przykładowo na ostatnim niż na piątym zdjęciu. Chociaż obstawiam, że i to da się jakoś rozegrać xD Dla mnie to niestety trochę czarna magia póki co. Dziękuję za miłe słówka o halterku, strasznie jestem z niego dumna mimo upływu lat, haha.
UsuńPozdrawiam!
Właśnie wpadłam ostatni odo rossama i jak na zapowiedzi się w niej zakochałam jak ją zobaczyłam stwierdziłam że jest zbyt światlista a przynajmniej tą grzywą jest matowa co nie gra zbytnio. Zdjęcia i tak bardzo ładnie :). Może kiedyś do mnie przygalopuje... Haltery śliczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rossmanna* ach ta klawiatura x)
UsuńMimo wszystko myślę, że ma w sobie coś przez co może się w niej zakochać! Bardzo dziękuję i również pozdrawiam ^^
UsuńNo way! Faktycznie zaskoczyłaś tym konikiem. Do mnie nie mówi kompletnie nic, ale skoro u Ciebie wzbudza skojarzenia z jakimś lubianym kopytnym, to czemu by jej nie postawić na półce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czyli czasami mi się uda! To raczej taki ciężki przypadek, albo się lubi, albo nie. Chociaż wady pewnie widzą obydwie strony, haha.
UsuńRównież pozdrawiam!
Hmm... od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tym modelem, ale Twój opis chyba ostatecznie mnie do niego przekonał :) Także gratuluję konika, a co do ujęć, to mnie się podobają! :) Niby ta klacz niczym specjalnym się nie wyróżnia, a jednak ma coś w sobie i budzi we mnie jakieś takie miłe wspomnienia odnośnie lat spędzonych z ukochanymi konikami ze szkółek jeździeckich :) Może to przez ten sympatyczny wyraz pyska, może pozę, właściwie sama nie wiem... ;p Mimo wszystko jestem na tak :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOpis to chyba za dużo powiedziane, haha. No, taka trochę klacz matka w sumie, która niekoniecznie była matką w życiu, ale sprawia takie rekreacyjne, matczyne wrażenie... Sama również nie wiem xp
UsuńPozdrawiam!
Prześlicznie się prezentuje na tych zdjęciach :0
OdpowiedzUsuńŚlićzniusio dziękuję!
Usuń