piątek, 24 listopada 2017

CollectA 88 436 - wałach appaloosa przemalowany przez BR Studios

Witam. Pewnie nikt się mnie tu nie spodziewał, ale spokojnie, bez oficjalnego pożegnania i zamknięcia nie odejdę. Ale postaram się nadrobić zaległości, dzisiejsza zaległość z.. dzisiaj. Czekam jeszcze na konie od Janka, od wakacji, ale dopiero w grudniu wróci garstka. Nie wiem czy jest sens czekać z zamknięciem do tego czasu, zobaczymy no.

Ponad miesiąc czekania, bliżej dwóch- by zawitał do mnie ten Pan. Miałam nie dawać mu imienia, bo i tak trafia na sprzedaż (aczkolwiek kusi mnie by zrobić sobie conga na tym moldzie.. gdzieś tak od roku czy dwóch). Niemniej jednak, na potrzeby postu nazwijmy go Ambar, czyli (trochę spolszczone, bo bez kreski nad A) bursztynowy. A niech tak będzie, Brązowy już jest w końcu.


Nie chcę pisać jakiej jest maści, bo znając życie i tak coś schrzanię. Wedle zamówienia- miał to być deresz, tyle. Początkowo wiem, że kolorystyka miała iśc w inne strony, ale jak widać można by tu określić odcieniami od żółtego do ciemnego brązu.


Mógłby mieć przydomek "Wspomnienie z wakacji". Koń został jedynie przemalowany, nie ma spiłowanych napisów ani wygładzonych wad fabrycznych czy wyprostowanych nóg- ale jakoś o tym nie wspominałam przy uzgadnianiu.





Jeśli chodzi o maść właśnie, na pewno nie można nazwać jej jednolitej, nawet przy pominięciu tej dereszowatości. Bo znajdziemy tu ciepły brąz, jak i również ten przypominajacy późno-jesienne liście. Zgniła żółć jak i zwykły czarny. 



Grzywa jak widać, lekko się wydłużyła gdzieniedzie, ogółem teraz wygląda jak na lekkim wietrzyku, co robi całkiem przyjemne wrażenie.


Jeśli byłby człowiekiem, spokojnie można by określić, że ma heterochromię. Tutaj ograniczmy się do tego, że prawe oko ma "zwykłe"- brązowe, lewe jest rybie. Przyznam szczerze, że właśnie do tego drugiego coś się nie mogę przekonać.


Jeśli już jesteśmy w tych okolicach, ma małą chrapkę, którą mam ochotę nazwać "wąsikiem".


Sierść jak można zobaczyć przy bliższym spojrzeniu, jest rozsiana w różne kierunki. Oczywiście nie wszędzie- na drugim zdjęciu bardziej widać gdy tworzy "zgrane stado", niemniej na tym wyżej jest zbliżenie na drugi przypadek.


Pewnie się mylę, ale przez te odcienie ciągle wydaje mi się, jakby był malowany farbkami z breyerowskiego zestawu "My Dream Horse". 


Jeśli wałach kogoś zainteresował, jest do kupienia:

Jako, że chcę go sprzedać, podobnie jak resztę modeli, pewnie powinnam słodzić niczym babciną herbatkę. Niemniej, po tej całej sytuacji z autorką mogę stwierdzić jedynie tyle "naprawdę mam pecha jeśli chodzi o robotę modeli na zamówienie", jeśli się nie mylę jedyną osobą z któą nigdy nie miałam żadnych, nawet najmniejszych problemów jest chyba Patrycja, możliwe, że również Ann, jeśli mnie pamięć nie myli. 

Pozdrawiam!
~Zafira

3 komentarze:

  1. Pierwszy raz natknęłam się na bloga o takiej tematyce. Sama mam świra na punkcie figurek/zabawek/lalek przeróżnych.
    Z chęcią kiedyś spróbowałabym własnych sił w malowaniu takiego konia. :) Zawsze przywiązywałam dużą uwagę do szczegółów sierści itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi więc, że tu wpadłaś :). Myślę, że jak się ma możliwość- warto spróbować! Może nie porywać się od razu z czymś naprawdę trudnym, ale podstawowe maści..? Jeśli tylko w jakiś sposób zaczniesz, koniecznie daj znać! :)

      Usuń
  2. Fajnie zobaczyć swoją pracę sprzed 4 lat prawie.:)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarza :).
Pozdrawiam!
~Skrzat Ogrodowy (Zafira)