poniedziałek, 22 czerwca 2020

Arslan, Fred i George

Hejka!

Ten post miał być małym przerywniczkiem przed dodaniem kolejnej porcji zdjęć plastiku, myślałam żeby trochę poopowiadać o moich odczucia po pierwszym roku szkoły... Ale okazało się, że post poświęcony roślinkom może być całkiem przyjemny do napisania :o Aczkolwiek dzisiaj zejdę też okazyjnie na temat obróbki, bo ponownie troszkę eksperymentowałam zapuszczając się tym kierunku w którym nigdy nie szłam.


Wspominałam Wam ostatnio o moich nowych współlokatorach zaraz po Biszkopcie - dzisiaj małe przybliżonko na tych panów. Nie powiem Wam o samych roślinach nic merytorycznego, sama nie siedzę w tym jakoś bardzo i dopiero się uczę wszystkiego starając się by żyły jak najdłużej.

Co prawda bliźniaki już mi trochę wycierpiały, ale zmierzam w kierunku by to naprawić, naprawdę.


Pierwsze zdjęcie jest jednym z tych do których chcę się odnieść. Nie wiem ilu z Was rzuciło się w oczy ziarno na nim, jest to chyba pierwszy raz (o ile mnie pamięć nie myli) kiedy zrobiłam to celowo. No i starałam się nadać takiej troszkę "starości" tej fotce.

Z samego kadrowania na pewno mogło być lepiej, ale mimo tego jak fajnie to wygląda na żywo ciężko mi ugryźć ten regał. Ale ćwiczę to na książkach w ostatnim czasie, więc może będzie ciut lepiej. W ogóle jeśli chodzi o zdjęcia książek to to dla mnie nadal dość ciężka robota. 

Tutaj na pewno przeszkadza mi to, że po prawej stronie, obok stojaczka jest kawałek kremowej ściany co się troszku gryzie z brązem na większości. 


Arslan po którym ma imię ten miniaturowy skrzydłokwiat to niesamowicie urocze bubu z białymi włosami, wyjątkowo podpasowało mi to imię do tej piękności, którą mama już mi zapowiedziała, że chętnie przygarnie, haha.

Swoją drogą, czy to dziwne nadawać imiona roślinom? Wydaje mi się, że po tym jak się kiedyś nadawało imiona plastikowym konikom to wcale nie jest to złe. A szczerze powiem, że łatwiej mi mówić o nich imionami niż nazwami. Spathiphyllum miniatura.


Odkąd u mnie jest (właściwie to równo dwa tygodnie), oprócz większej ilości liści wypuścił również dwa białe szkraby.


Chyba w jakiś sposób daje mi to nadzieję, że może wcale nie żyje mu się źle. A przynajmniej tak sobie będę wmawiać, haha.

No tutaj niestety zbyt zachęcająco nie wyglądają.

Fred i George natomiast to soleirolie (naprawdę miałam problem z tym słowem) rozesłane. Soleirolia soleirolii. Przyznam szczerze że z tymi delikwentami mam dużo ciężej. A właściwie oni ze mną. 

To zdjęcie w ogóle, gdybym się postarała
mogłoby być naprawdę fajne.

Jak wspominałam czy też nie, są to moi właściwie pierwsi zieloni podopieczni. Te bliźniaki potrzebują dużo wody, ale niestety w pewnym momencie dostały jej za dużo i teraz ten błąd próbuję naprawić. Zobaczmy czy uda mi się doprowadzić je do jakiegoś fajnego stanu, naprawdę na to liczę.


Dlatego też wyglądają obecnie jak wyglądają. W jednych miejscach lepiej w innych gorzej. To co dzisiaj zauważyłam to tak jaki potencjał miałaby ta roślinka przy zdjęciach modeli koni. Jej listki z powodzeniem podpasowałyby do zdjęć różnych skal.

A imiona cóż. Przedstawiać Weasley'ów zapewne Wam nie trzeba. Jak fanem Harrego Pottera nigdy nie byłam, tak tych bliźniaków ogląda się naprawdę chętnie. I to były właściwie imiona które przyszły same, nawet nad nimi nie myślałam.


Co do tego zdjęcia, było to w sumie drugie za które się zabrałam z dzisiejszych. Znajomej bardzo się podoba, bo da się wyczuć baśniowy klimat. Myślę że coś w tym może być.

I mała rada ode mnie, troszkę lepiej to zdjęcie wygląda na sprzętach mobilnych, najczęściej mają one trochę żywsze kolory niż laptop czy komputer ^^


Na koniec zdjęcie również nie w moim stylu, a nie wiem czy nie moje ulubione.

Dzisiaj post naprawdę krótki, chciałam dać coś luźniejszego, nawet planowałam wrzucić tu fotki bzu które pojawiły się jedynie na Instagramie. Ale myślę, że nie jest to potrzebne. Przy okazji zachęcam Was do sprawdzania Waszych komentarzy, bo odpisuję na każdy z nich!

Serdecznie pozdrawiam i do następnego (już niebawem!),
nie chcę zapeszać, ale chyba złapała mnie jakaś mała wena twórczo-blogowa :D

8 komentarzy:

  1. Świetne fotki! Imiona roślin są genialne. Kiedyś słyszałam, że jak człowiek mówi do rośliny to lepiej jej się żyje. Wiadomo - to takie utarte powiedzonka, ale może jest w tym ziarenko prawdy (?)
    Pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Imiona zapożyczone, haha. Gdybym sama miała wymyślać coś nowego wątpię by było to tak chwytliwe :D Też to słyszałam nie raz! (ciekawostka: w simsach można rozmawiać do roślin, odkrywam to w moim powiększającym sie ogródku, haha)
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jestem beznadziejnym ogrodnikiem i ogólnie nie lubię roślin, w pokoju mam jakieś coś liściaste, ale tylko dlatego, że w reszcie domu nie ma miejsca oraz kaktusa (akurat nim staram się zajmować). Kaktusy to jedyne rośliny, które zagrzały sobie miejsce w moim sercu i jedyne zielone żyjątka, które akceptuję w swoim królestwie. Teraz tak na niego patrzę i chyba zaczniemy ze sobą rozmawiać. Co do Twoich zielonych mieszkańców, muszę przyznać, że prezentują się dobrze. Są zadbane i no chyba to jest najważniejsze. Bardzo fajna odskocznia i chyba chciałabym jej więcej.
    Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak, też jestem beznadziejnym ogrodnikiem, a te rośliny wcale takie zadbane jakby się wydawało - nie są niestety xD Totalnie poleciałam z nimi, bo nie zrobiłam drenażu i teraz tego żaluję, bo są przelane (byłam pewna razem z moją mamą, że Arslanek też przelany, ale po wyjęciu z doniczki to się okazało że jemu to bardziej sucho niż za mokro, a wygląda na przelanego a nie zasusznego... i to wszystko jest takie że już tego nie ogarniam, a ja chciałam brać więcej zielonych przyjaciół do siebie, masakra). Kaktusy to szczyt najlepszych istniejących roślin, tak uważam. I liczę, że kiedyś jakiś do mnie wreszcie trafi, haha.
      Cieszy mnie, że takie odskocznie Ci odpowiadają! Na pewno jeszcze się pojawią :D
      Pozdrawiam i obiecuję wyrobić się z kolejnym postem jak najszybciej!

      Usuń
  3. Jestem zachwycona Twoimi zdjęciami, jak zawsze. Zwłaszcza przerobionym zdjęciem jednego z bliźniaków. Na pierwszym niestety ziarno nie wywołało zamierzonego efektu, ale kadr jest świetny.
    Tak tak, strasznie się zajmujesz tymi roślinami, pozdrawia dziewczyna która zabiła kaktusa i udowodniła, że wszystkie kwiaty mogą magazynować wodę w liściach. Najlepszym dowodem jest fakt, że zostawiliśmy kwiaty na całą kwarantannę same i wszystkie przeżyły bez wody aż do czerwca. Jestem złym właścicielem roślinek i mimo najlepszych chęci zapominam je podlewać. Nawet na miesiąc lub dwa. A nikt z mojej rodzinki nie chce mi pomóc, mimo że kiedyś wszyscy dbali o kwiatki (potem zaczęłam mówić że nikt ich nie podlewa i się okazało że to MOJE kwiatki.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jak zawsze jestem szalenie wdzięczna i przede wszystkim - ogromnie mi cieplutko na serduszku za takie słowa! Jak kaktus nie zdał egzaminu to serdecznie polecam rzeżuchę! Haha. Ja obecnie hoduje u siebie na parapecie, jeszcze nie wiem co z nią zrobię, ale może uda mi się do czegoś wykorzystać. A prościutkie to jak nie wiem.
      Co do dbania, powiem Ci tak, bliźniaki są w stanie tragicznym już xD Arslan się jako tako trzyma, chociaż patrząc na jego liście autentycznie mi wstyd. Jeżyku tak! Jak się coś zostawi samemu sobie to zawsze najlepiej.

      Usuń
  4. Bardzo fajni zieloni towarzysze, o ile skrzydłokwiaty znam, o tyle rozesłanych braci nie kojarzę (za pierwszym razem przeczytałam rozesłane jako rozsiane, a pierwszy człon nazwy na "s"... także mam oczywiste skojarzenie ze stwardnieniem rozsianym xd).
    Czy tylko ja wyłamię się i powiem, że nie lubię kaktusów? Niewdzięczne pachruście, dbam o nie, a one mi wbijają te swoje igiełki. Mogłabym kogoś uszczęśliwić moimi - mówię to całkiem poważnie. Prędzej czy później się z nimi pożegnam, wolę milusie, liściaste roślinki :-P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Szczerze mówiąc, jak rozesłańców też nie znałam dopóki ich nie zobaczyłam. A były dostępne w trzech kolorach, warto dodać! Kaktusy to taki trochę kanon swego rodzaju, haha, dlatego raczej mało kiedy spotyka się kogoś kto ich nie lubi. Ale właściwie coś jest w Twoich słowach, wieczne niewdzięczniki. Chociaż z drugiej strony, może są wdzięczne i dlatego jeszcze żyją..? xD

      Usuń

Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarza :).
Pozdrawiam!
~Skrzat Ogrodowy (Zafira)