czwartek, 13 sierpnia 2020

Kraków krakowiakiem przez krakowiaka

Siemaneczko moi drodzy!

Dzisiaj coś zupełnie innego, chociaż ciężko powiedzieć żebyśmy mieli jakąkolwiek normę, no ale. Znajomy z Poznania przyjechał do Krakowa i tak wyszło, że ostatnie dwa dni sobie z nim zwiedzałam, tudzież robiłam kroki i zdjęcia. No i tak wyszło, że się z Wami dzielę fotkami (podzielonymi na dwie części, więc już niedługo post numer dwa!) na których owego znajomego nie ma.


Mały spoiler, zdjęcia budynków to dla mnie coś zupełnie obcego, czego możecie się raczej domyślać. Podobnie jak zdjęcia (fakt faktem również budynków...), nazwijmy to, "z niebieskim tłem". Jak bardzo chciałabym je nazwać minimalistycznym, tak niestety ciężko je tak określić.


Tą chmurkę w ogóle mogłabym usunąć, bo wyjątkowo jest to coś co wchodzi w skład moich możliwości, a jednocześnie, cholibcia podoba mi się chyba bardziej z. Chociaż w sumie, nabieram w tej chwili wątpliwości, haha. 

No i tak, totalnie nie wiem co mi w głowie siedziało podczas robienia tego czy paru innych, niemniej ostatnio te moje zabawy z aparatem właśnie tak wyglądają.


Człowiek z miniatur wychodzi, miniatury z człowieka nigdy! Co prawda plastikowe koniki są zdecydowanie lepsze, ale nadal, robienie zdjęć miniaturkom to zdecydowanie moje ulubieństwo, haha.


Swoją drogą, bo nie wiem na ile możecie być tego świadomi, ale jak ktoś pyta o miasto to można powiedzieć, że mieszkam w Krakowie (chociaż ściślej ujmując, a co zawsze wspominam - pod Krakowem i nie chodzi tu o podziemia). A i tak były rzeczy które mnie zaskoczyły! Całe życie myślałam, że nie da się wejść na ratusz, ani nawet po prostu do. A tu niespodzianka, wleźliśmy (po całkiem śmiesznych schodkach) prawie, że na samą górę.


Te zdjęcia które właśnie przewijacie są z ratusza, co mnie szczerze mówiąc cieszy, bo zawsze narzekałam jak nisko jestem kiedy chcę zrobić zdjęcie Mariackiego (czyli pewnie ze trzy razy maksymalnie, bo raczej się nie zapuszczam na rynek z aparatem).


I fakt faktem najlepsza wysokość to myślę, że nie jest, aczkolwiek wygląda to zdecydowanie lepiej niż zdjęcie robione z parteru.


I łańcuchy, przydatne przy wchodzeniu/schodzeniu jak ktoś ma dłuuugie stopy. A i jak macie więcej niż 150/60 wzrostu to uważajcie na głowy jakby Wam się zachciało zwiedzać budynki Krakowa.


Tego pana zobaczycie zapewne również w kolejnym wpisie, bo wyjątkowo siedział mi w głowie i wyjątkowo w środę również rozpoczęłam od cyknięcia mu fotki.


Jak mówiłam, jestem totalnym fanem jeśli chodzi o miniaturki, do tego stopnia, że zatrzymałam się przy większości które mijaliśmy, haha.


Wejście dla zwiedzających, które strasznie ciężko było mi wykadrować (właściwie podobnie jak większość zdjęć z budynkami właśnie) w obróbce jak i przy samym jego robieniu. Myślę, że właśnie kadrowanie jest czymś z czym najmniej sobie radzę jeśli chodzi o takie większe obiekty, bądź po prostu takie które mają dużo linii prostych.

Nawet sobie pomyślałam, że mogłabym ćwiczyć sobie w Krakowie cykając fotki właśnie tym kawałkom drewna i cegieł.


Zdjęcie chwilę przed tym jak się rozpadało, co właściwie chyba widać po niebie.


A tu dwa z tych, które właściwie ani nie wiem po co, ani nie wiem co bardziej, co inaczej. Tak bardzo nie mój klimat, że aż nie wiem co o tym myśleć.


Ten sam budynek, nieco bardziej minimalnie.


Jakby Wam przyszło chodzić kiedyś ze mną po mieście/górach/czymkolwiek, w momencie kiedy mam aparat... Małe ostrzeżenie, potrafię się zatrzymać w przypadkowym miejscu żeby coś cyknąć, podobnie jak to wyżej, na chodniku, haha.

A na koniec, coś co na żywo wyglądało niesamowicie, a na zdjęciu zrobionym przeze mnie już niestety nie. Niemniej, moja znajoma wykorzystała je do zrobienia mema, więc przynajmniej ma jakiekolwiek zastosowanie.


Widzimy się już niebawem, pozdrawiam!
Kaja
/11.08.2020

6 komentarzy:

  1. Ojej, Kraków! Dawno nie byłam w centrum. Śliczne ujęcia. :O Njwiększe wrażenie zrobiło na mnie ostatnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yas, Kraków! Przyznam, że ja w centrum też za często nie jestem, haha. Bardzo dziękuję!

      Usuń
  2. Też przyszedł mi do głowy pomysł na (fatalistycznego) mema z ostatniego zdjęcia. Piękne fotki, najbardziej podobają mi się liście na chodniku. Może wpadnę do Krakowa..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, jak masz czas i chęci to rób! Bardzo dziękuję, a Kraków zaprasza ^^

      Usuń
  3. O rety, przedostatnia i ostatnia są świetne! Naprawdę, rozumiem Cię – ja jestem raczej takim amatorkiem, co robi zdjęcia telefonkiem, jednak jak pojadę do koni i będzie jakiś ciekawy moment na padoku… Przykro mi, miejsce na telefonie zapchane :D!
    A tak wracając do rzeczy – naprawdę, masz wielki talent, jeżeli chodzi o takie rzeczy! Obserwuję Cię od niedawna, przyznam się (:D), jednak już widzę, że u Ciebie robienie zdjęć będzie wychodziło… no, co tu dużo mówić – genialnie, a jeżeli przesadzam, to przynajmniej bardzo dobrze ;).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, wierz mi, ja jak już jestem w stajni to nie musi być nic specjalnego żebym miała zapchany telefon, haha. Zwłaszcza jak jeździłam raz na parę miesięcy u znajomej, dosłownie setki zdjęć do przeglądania...
      Woah, ogromnie mi cieplutko na serduszku teraz! Bardzo dziękuję za takie słowa! :D
      Również pozdrawiam!

      Usuń

Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarza :).
Pozdrawiam!
~Skrzat Ogrodowy (Zafira)