piątek, 26 marca 2021

jordanowskie koniki

Cześć!

Znowu była chwila ciszy, ale myślę, że uda mi się to troszkę załagodzić - w końcu dzisiaj mamy post o tyle niezwykły, że zawierający Schleichy! I to nie sprzed kilku lat, a świeżutkie, bo z 25 marca 2021. Także lecimy!

Już na wstępie zaznaczę - koniki nie są moje, nawet częściowo, dosłownie mam je pożyczone właśnie w celu tych jednych fotek, od jednej z dziewczyn z internatu. Mieszkanie z koniarami czasami naprawdę ma swoje plusy, haha.

Przy okazji, wszystkie foteczki pochodzą właśnie z okolic internatu, bliższych czy dalszych. Dworek z pierwszego zdjęcia wcale nie jest wyjątkiem! 




A muszę przyznać, że te miejsca od dawna pojawiały się w moich myślach jako "kurcze, fajnie kiedyś byłoby tutaj pofocić figurki, ale jakoś sobie tego nie umiem wyobrazić", a tutaj właściwie znikąd wyszła inicjatywa i dość szybko udało się ją zrealizować. Przykładowo te trzy zdjęcia wyżej są z naszego boiska.

A żeby było ciekawiej, to chyba pierwszy raz jak ktoś z własnej woli towarzyszył mi przy takiej wycieczce! Także warto było i to podwójnie.


Swoją drogą, mam nadzieję, że zdjęcia w tym typie co to wyżej też chętnie przyjmiecie, bo coraz więcej frajdy mi takie sprawiają. Przy czym, totalnie nie wiem pod jaką kategorię je podciągnąć xD


Wiecie, że ten 'szajerek' to jedno z takich moich niespełnionych marzeń z czasów bycia kolekcjonerem? Także jak tylko go zobaczyłam wśród "dostępnych figurek" od razu byłam na niego zdecydowana, podobnie jak przy klaczy tennessee na którą miałam kilka przemyślanych miejsc. Jak zwykle wyszło raczej koło tego, ale przyznam, że niektóre zdjęcia naprawdę do mnie przemawiają.


Uwielbiam u niego to, że ma taki wyrazisty, mocny galop. 


Myślę, że na tym zdjęciu na łące widać to dość dobrze. Chociaż jednocześnie właśnie tutaj uderzył mnie ten wielki łeb, ale co tam, haha.


Na tego mustanga (z 2016 roku! a ja się czuję jakby wyszedł najwyżej dwa lata temu) też się całkiem cieszyłam, ale koniec końców z nim chyba najgorzej mi się pracowało.


Tereska z kolei jest tutaj jedynym statycznym modelem i bardzo się cieszę, że ją wzięłam. Myślę, ze tego typu koniki zawsze warto mieć ze sobą! 

Tutaj to w ogóle wygląda troszkę jak taka klacz matka. 

Teraz jak tak myślę, to mogłam spróbować zrobić kilka zdjęć z takimi biegającymi delikwentami w tle, może to miałoby ciekawy efekt, może kiedyś uda się spróbować, zobaczymy.


Swoją drogą, przez lekcje wyszłyśmy dość późno jak na zdjęcia koników, więc idealnie na zachodzące słońce, mimo to udało się coś porobić, chyba nawet więcej niż się spodziewałam!


Z mustangiem spróbowałam też zdjęć od przodu i to chyba było rozwiązanie niezbyt idealne.


Przerywniczek z amboną, która z tego co widziałam przeszła ostatnio całkiem spory remont, teraz to pierwszej klasy miejscówa normalnie, haha. A widoki z góry warte wchodzenia!


Tutaj o tyle ciężkie dla mnie miejsce, że słońca praktycznie już tyle co nic, na skraju lasu, a do tego z błotem uniemożliwiającym mi korzystanie z aparatu dokładnie tak jak bym chciała. Ale dwa zdjęcia powstały, z czego to niżej chyba nawet nie takie brzydkie.


Dalej już wkroczyłyśmy do lasu.


A z lasem, jak mi wiadomo od dawien dawna, problem mam bardzo duży, żeby zrobić coś co mi jakkolwiek podejdzie, bo póki co nie radzę sobie z nim totalnie. To zdjęcie wyżej wyraźnie mi to uświadomiło, bo potencjał miejsca nie wykorzystany ani trochę.



A przy tych dwóch zdjęciach natomiast zaskoczyłam się dość mocno, bo zwłaszcza to drugie uważam za całkiem udane! 


Z tym zdjęciem ponownie zmiana miejsca i to dość sporo.


A przy okazji, dzięki pomocy jednej z dziewczyn z którymi byłam - efekty specjalne, a mianowicie - dym. I to również pierwsza moja próba z takimi rzeczami, nie wyszło to może tak jakbym chciała. Chociaż szczerze mówiąc sama nie wiem jak dokładnie bym chciała.



Porównanie zdjęcia z i bez. To drugie prezentuje się raczej lepiej, niemniej, myślę że takie próbowanie nowych elementów to coś w co zawsze warto się pobawić.




A tutaj trzy zdjęcia - z dymem, bez oraz z taką poświatą tego dymu. także inne, żadne nie idealne. Ta trawa to też zrobiła swoją robotę niestety. I to w niekoniecznie dobrym znaczeniu, ale to już moja wina za wybór miejsca, błąd na przyszłość.


A kończymy jedną z tych trzech pozamodelowych fotek, zwykła, prosta, ale myślę że całkiem przyjemna, takich też chętnie porobiłabym więcej.


Pozdrowionka!
I mam nadzieję, że następnym razem zobaczymy się szybciej niż obecnie!

6 komentarzy:

  1. Bardzo przyjemne fotki!
    Zaskoczyłaś mnie informacją, że ten mały mustang jest z 2016, też miałam zakodowane, że to nówka sztuka :0 totalnie wypadłam z gummipferdowego obiegu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Czas leci okropnie, są rzeczy które mi się wydaje jakby były z zeszłego roku, a później się okazuje, że minęło nawet i pięć lat! Co do wypadania z obiegu, nie wiem czy wstyd, ale osobiście chyba nawet nie widziałam nowości na ten czy poprzedni rok, hah.

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia! Szczególnie podoba mi się pierwsze i trzecie od góry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia (jak zwykle c:) śliczne! Szczególnie pięknie wygląda shire ze Schleicha – mam go u siebie i nigdy nie doceniałam jakoś specjalnie jego dynamizmu, a teraz… chyba następnym razem go wezmę na jakąś małą sesję :').
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie dziękuję! Cieszę się, że w jakiś sposób pomogła spojrzeć na niego z takiej perspektywy! Osobiście raczej wychodzę z założenia, że każdej figurce warto dać szansę i obejrzeć z różnych stron, ile razy miałam sytuację, że nie doceniałam jakiegoś modelu, a poszłam na zdjęcia i okazało się że to nowy, super przyjaciel do zdjęć x"D
      Pozdrawiam!

      Usuń

Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarza :).
Pozdrawiam!
~Skrzat Ogrodowy (Zafira)