niedziela, 23 lipca 2023

kolejna pora roku

Cześć!

Ten blog chyba zmierza w kierunku, kiedy posty będą pojawiały się cztery razy na rok - jeden na wiosnę, jeden na lato, jeden na jesień i jeszcze jeden na zimę, haha. Chociaż osobiście ciągle podtrzymuję, że byłoby fajnie zaglądać tu częściej.

Znaczy, zaglądać zaglądam tu częściej niż moglibyście się spodziewać! Ale jak to się przekłada na treści na blogu to doskonale widać. 

Dzisiaj towarzyszą nam zdjęcia z 5 i 12 lipca, a na nich w rolach głównych; dwa Colleciaki - klacz noriker i ogier camarillo oraz klacz mustang ze Schleicha. Dopowiadając od razu - dostałam je w łapki by pocykać kilka fotek i puścić dalej w świat. Trochę jak u handlarza, tylko kwotę za ich sprzedaż dostanie pierwotna właścicielka, haha.


Tradycyjnie muszę zrobić krótki odnośnik co do samych zdjęć.

Zawsze jak biorę nowe figurki za pierwszym razem, to nie do końca udaje mi się ugryźć temat. Tu jeszcze doszedł sam fakt jak długo nie używałam aparatu (który czasami już odmawia współpracy...) i coś co uważam za jeden z większych błędów - wyjście w największe możliwe słońce w ciągu dnia, hah. No, ale, powiedzmy, że człowiek uczy się na błędach, a czasami ekscytacja związana z robieniem zdjęć jednak wygrywa.


Także jak zwykle jest kilka względnie okey zdjęć i kilka słabszych, no i warto zauważyć, że jest ich dzisiaj po prostu mało w porównaniu do poprzednich wpisów. Ostatnio popadam w monotonię i widzę, że wszystkie te zdjęcia są "takie same", trochę liczę, że w najbliższym czasie się od tego nieco odbiję, bo nie chce trwać w tym stanie po kres kresów.


Czytając komentarze pod poprzednim postem, nie umiem nie odnieść się do kierunku w jakim zmierzają konikowe blogi, a bardziej ten mój tutaj - bo na niego mam realnie wpływ. 


Mimo tego, że czasami chciałabym by ten blog stał się jeszcze bardziej ogólny niż jest - bo piszę tutaj o wszystkim, to nie umiem nie zauważyć, że posty w których nie pojawiają się figurki - zwyczajnie tutaj nie pasują.

A niestety od października figurek będzie tu jeszcze mniej, bo jakoś wątpię by moja przygoda w Łodzi temu sprzyjała, haha.

No właśnie, Łodź!


Przyznam, że trochę już mi się miesza co tu wspominałam, a co nie, ale jesteśmy już po wynikach rekrutacji na studia. Ba! Jak pisałam ostatni post to jeszcze nie znałam wyników z matury, oczywiście z wyłączeniem części ustnej. Ale tak, pochwalę się jeszcze raz, bo 100% z polskiego ustnego uznaję nadal za ładny wynik.

Kilka ostrzeżeń, z których może nie powinnam być dumna, ale uważam je za swoiste wytłumaczenie - jeszcze kilka miesięcy temu nie chciałam iść na studia, nie uczyłam się w ogóle, nawet na lekcje momentami chodziłam już tak w zależności czy mi się chciało czy nie. Nie jest to może najlepsze podejście, z drugiej strony, tak było, już nie zmienię, hah.

Z angielskim zawsze miałam problem, z matematyki były semestry, że ledwo zdawałam. A ku mojemu zaskoczeniu, dwa tygodnie przed maturą polubiłam matematykę i rozwiązywanie niektórych zadań przynosiło mi po prostu frajdę, haha. No i z matematyki wykręciłam 57%, jakbym przysiadła na tym chwilę wcześniej to mogłoby być zdecydowanie lepiej, ale mam co zasiałam.

Rozszerzenia też brałam jak brałam - polski i angielski.

I bez żadnych przygotowań, ba, bez czytania lektur (ostatnią lekturą którą zaczęłam czytać były "Dzieci z Bullerbyn", których nawet nie byłam w stanie skończyć, bo mi się nie podobały, haha. Od tego czasu jedyną lekturą którą rzeczywiście przeczytałam było "Tango" od Mrożka - które swoją drogą mogę polecić, krótka lektura, którą przynajmniej mi - naprawdę dobrze się czytało) udało się zdać na 53%, haha.

Co prawda to nadal za mało, żeby dostać się na Jagielloński, ale kurcze, nie ma co oczekiwać cudów, jak całą edukację szkolną się przeleniuchowało xD

Tak się rozpisałam o maturce, a już jesteśmy po rekrutacji na studia.

Startowałam na cztery kierunki - z czego dwa były zdecydowanie najbliżej moich zainteresowań, na nie się nie dostałam, więc zostajemy z pozostałymi czterema. Już złożyłam papiery, jestem przyjęta na Uniwersytet Łódzki, ale nadal widnieję na liście rezerwowej na Politechnikę.

Także zobaczymy co czas przyniesie, obecnie jestem przyszłym studentem kierunku etnologia i antropologia kulturowa. 


Brzmi obco i dziwnie? Dla mnie zdecydowanie tak, przyznam, że kierunek sam w sobie mnie zaciekawił, ale uczucia mam dość mieszane.

I... jeśli mi się nie spodoba, kierunek okaże się nie dla mnie - nie zamierzam siedzieć na siłę. Na studia chcę iść dla siebie, na kierunek który będzie mnie interesował, nawet nie musi się on łączyć z moją docelową pracą.

Także planów B mam mnóstwo, zobaczymy które z nich rzeczywiście wejdą w życie.


No i tak sobie życie mija, trochę w stanie zawieszenia.


Z jednej strony mam małe wyrzuty sumienia, że to najdłuższe wakacje w moim życiu, a ja je 'marnuję', ale z drugiej strony, co z tego? Ostatnio sobie tak mówię, że w sumie każde życie mija w innym rytmie i nie ma się co porównywać, byle do przodu.

A ja w ostatnim czasie naprawdę chcę się wziąć za siebie, zacząć realizować plany, pomysły, próbować nowych rzeczy. Mam przejaw, że się powtarzam, ale chyba zrobiło się to dla mnie naprawdę ważne.


Czy post jest bez ładu i składu? Jak najbardziej, dokładnie tak ostatnio mi mija czas, haha. Ale powolutku myślę nad tym, by to wszystko było nieco bardziej ogarnięte, póki co po prostu próbuję utrzymać Elfi przy życiu.

I dzięki Wam to wychodzi! Nawet nie wiecie jakie to motywujące i po prostu przynoszące szczęście, jak mimo wszystko się tu pojawiacie, czytacie, komentujecie! Bardzo, bardzo za to dziękuję!



Kolejny post chciałabym tutaj wrzucić jeszcze przed październikiem, ale zobaczymy czy przez te dwa najbliższe miesiące zrobię coś, o czym będzie warto w ogóle wspominać.

Swoją drogą, byliście w kinie na Barbie? Podobało się, a może w ogóle nie chcecie mieć nic wspólnego z tą produkcją? Ostatnio jakoś bardziej przemawia do mnie koncept filmów i nawet w kinach pojawiają się tytuły które chciałabym obejrzeć, chociaż nad Barbie nadal się waham.

A ja zostawiam Was ze zdjęciem Mavis - naszego dość nowego członka rodziny.

Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Gratuluję zdania matury i dostania się na studia! Przyznam, że w Łodzi nie byłam (albo byłam tylko przejazdem), więc liczę że podzielisz się wrażeniami z miasta.
    Kurczę, aż dziwnie komentować zdjęcia figurek, bo w sumie pojawiają się jako dodatek - ale naprawdę podobają mi się foty klaczy noriker. Widzę, że wspomniany kiedyś pomysł domu tymczasowego działa :P
    Na filmie nie byłam. Nawet nie zwróciłam uwagi, że wyszedł, ale nic dziwnego, bo średnio mnie filmy/seriale interesują :V
    Mam nadzieję, że niebawem znowu coś tu skrobniesz. Pozdrawiam cieplutko i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Łódź jak to Łódź, łatwo z niej żartować, haha. W każdym razie będę mieć na uwadze i w najnowszym wpisie na pewno wspomnę o moich wrażeniach!
      Fakt, zdjęcia figurek obecnie funkcjonują już tylko jako dodatek - mam wrażenie, że bardzo płynnie i naturalnie wyszła ta zmiana. Chociaż nadal trochę ciężko mi się przekonać, że dobrze byłoby tutaj wrzucać też inne zdjęcia niż plastikowych koników (ale chwilowo i tak mam przestój, więc szczęściem w nieszczęściu nie mam tego problemu).
      Z filmami jak się okazuje mam dość podobnie, nie zliczę ile razy od początku studiów już się mnie ktoś zapytał czy oglądałam to czy tamto, na te kilkanaście (może nawet kilkadziesiąt) tytułów... nie znałam ani jednego.
      Jeśli niebawem, to cztery miesiące, to mamy to, haha.
      Dziękuję, że jesteś tutaj tak regularnie i pozdrawiam równie cieplutko (zwłaszcza, że mamy już dość chłodno)!

      Usuń
  2. Ja i mój blog przeżywamy ostatnio to samo, jakieś załamanie blogowe, niestety.
    Kurde, zazdrosna jestem. Niby wyniki z matur miałam lepsze, ale nadal nie takie jak by należało po tylu latach kucia i harówce w dobrych szkołach, a Ty budząc się przed samą maturą kręcisz takie wyniki. No zazdrosna jestem.
    Masz dobre podejście do studiów, nie ma co się męczyć na nielubianym kierunku. Sama właśnie zmieniłam studia z tego dokładnie powodu. A wakacje niby najdłuższe w życiu, ale trzy miesiące będziesz mieć co roku, a czasem i większość czerwca c; Więc nie ma co sobie wyrzucać. Trzymam kciuki za Ciebie, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, odnoszę wrażenie, że to już nie czasy świetlności blogów, haha. Jednocześnie to właśnie dlatego mam naprawdę duży szacunek do osób które nadal tworzą treści w tej przestrzeni, chociaż przydałoby się, żebym sama częściej zaglądała do innych.
      Wiem, że mogę tylko sobie tak mówić, ale nie jestem pewna czy jest sens mi zazdrościć w kwestii wyników z matur, hah. Angielski jak na pewne "standardy" poszedł mi naprawdę kiepsko, żeby nie powiedzieć beznadziejnie. A przy polskim ustnym, nie ma co ukrywać, że po prostu mi się poszczęściło (nie oszukujmy się - bardzo dużo zależy od tego jakie pytanie się wylosuje). Leję teraz trochę wody mam wrażenie, ale chciałabym, żebyś była zadowolona z siebie - z tego, że umiesz się wziąć za naukę i z wyników, które tą ciężką pracą wykręciłaś:)
      Sporo osób chwali to podejście, ale czy uda mi się do niego stosować to już inna kwestia, haha. No ale nic, czas pokaże. A z wakacjami jak to z życiem - bardzo często jest poczucie zmarnowanego czasu.
      Ja za Ciebie kciuki trzymam również, powodzenia się zawsze przyda! I pozdrawiam cieplutko w ten chłodny poranek.

      Usuń

Serdecznie zapraszam do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarza :).
Pozdrawiam!
~Skrzat Ogrodowy (Zafira)